czwartek, 25 kwietnia 2013

Lista obecności + wyprawa.

Ahoj, Kamraci!
Tak, tak, właśnie. Ostrzegałam, że będzie lista, więc jest.
Od Sammy'ego dowiedziałam się, że mało kto wchodził na czat. O blogu już nie wspominam, bo to tragedia., nawet głupich wątków pod notami nikomu nie chce się rozpoczynać. Cóż.
Wjenc:

Alone
Iyon Darcy
Mihel
Sammedh
Sonneillon
Angelic Chance
Annarasumanara
Morgana
Iriney Evgeni
Pandora

Na podpisanie się macie tydzień, do drugiego maja.
Zieloni - obecni
Czerwoni - nieobecni
Szarzy - usprawiedliwieni
Trzeciego maja niebiescy, czyli niepodpisani, automatycznie zmienią kolor na czerwony.
Za niepodpisanie albo nieusprawiedliwienie nieobecności otrzymacie minus.


A co do wyprawy.
Wybaczcie, że piszę o tym tak późno, ale cholerne ograniczenie na komputerze nie pozwala zorganizować mi niczego konkretnego.
Dużo czasu mam jutro w piątek, pojutrze w sobotę i za tydzień w sobotę.
Niech każdy napisze, komu kiedy najlepiej, aby byli wszyscy. No.

Tyle.

/Morgana.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Angelic Chance - Obdarta z marzeń

Deiści..? Kimże są ? Wiarą, która uważa, że Bóg ma ludzkość gdzieś. Lecz czy to prawda ?
Angelic Chance poznała odpowiedź na to pytanie już dawno. Ile ma lat ? Niech Cię wygląd szesnastalotki nie zmyli. Starsze to od twego ojca, dziadka, pradziadka...
Wiecznie nad czymś zamyślona. Pewnie o swej przeszłości rozmyśla, lecz co Ci do tego ? Ano dużo.
Archanielica. Taką to rasę prezentuje. Zesłana z Niebios, ażeby podobno zapobiegać wojną. Za późno odkryła kryjący się za tym spisek.
 
MIałam siostrę - odebrano mi ją.
Miałam przyjaciół - zdradzili mnie.
Miałam wrogów - stali się mymi przyjaciółmi.
Miałam wszystko - straciłam to.
Lecz dziś tęskinię tylko za brakiem odczuwania fizycznego.
 
To może lepiej zacząć od początku.
Angelic Chance urodziła się w Niebie. Miała wszystko o czym mogłaby zamarzyć młoda anielica. Uczyła się, że zadaniem aniołów jest pomaganie Bogu w porządkowaniu świata i ludzkiej egzystencji. Bardzo szybko i bez większego problemu wspinała się po szczeblach anielskiej hierarchii. Jej starsza siostra była z niej dumna, aż do dnia, gdy sprzeciwiła się spaleniu pióra jednego z Upadłych. Nie wie czemu tak się stało. Ona po prostu czuła, że jest niewinny. I wtedy wszystko zaczęło się zmieniać. Owszem, miała rację, jednak Archaniołowie zaczęli patrzeć na nią z góry. Jej własna siostra, mimo, iż chciała, nie mogła postępować inaczej.
Pewnego dnia okazało się, że chcą ją wysłać na ziemię. Miała przywrócić pokój. Nie podobało jej się to, ale była Archaniołem Pokoju, więc niezbyt mogła się sprzeciwić. Zesła na ziemię i wmieszała się w ludzki środowisko. Spędziła tu dwa lata, które upływały jej na porządkowaniu ludzkich nienawiści. Gdy chciała wrócić, Gabriell, jej największy wróg, przyszedł do niej i ostrzegł, że Archaniołowie uknuli spisek. Namówił ją by nie wracała do Nieba, bo tam czekali na nią Mściciele. Dzięki temu zachowała skrzydła i większość zdolności. Gabriell obdarzył ją umiejętnoęcią chowania skrzydeł pod poatacią tatuaży na plecach.
*   *   *
MIANO : Angelic Chance
ZNACZENIE : Anielska Szansa
XYWY : An, Angel, Chance, Chan, Chanuś, Szansa, Anioł, Aniele... i co tam jeszcze wymyślicie.
WIEK : ? wygląda na 16 lat
PŁEĆ : Kobieta
RASA : Archanielica / Upadła
HISTOTIA : Wyżej
ZDOLNOŚCI : Chance jest Archanielicą, choć po części Upadłą. Zachowała skrzydła oraz wyostrzone zmysły : węch, słuch, wzrok. Dzięki Gabriell'owi może chować skrzydła, co pozwala jej na doskonałe maskowanie. Jako Archanioł powinna mieć zdolność do szybkiego leczenia się ran i brak odczuwania fizycznego. Niestety, straciła to. Jej skóra jest o wiele bardziej delikatna niż zwykłego człowieka. Małe zadrapanie jest dla niej poważnym zagrożeniem. Stara się, więc unikać sytuacji w których mogłaby się zranić.

CHARAJTER : Chan jest uparta. Ciężko odwieść ją od raz podjętej decyzji. Nie lubi kłótni. Problemy stara się rozwiązywać kompromisem. Jest szalona przez co często ładuje się w kłopoty. Zazwyczaj wychodzi z nich bez szwanku. Nie ręczy jednak za osoby pośrednie. Gdzieś głębok w niej drzemie mała dziewczynka, która częso daje o sobie znać. Chan jak nic innego kocha ptaki. Jednym z jej Towarzyszy jest sokół. Jest też ciekawska, ale i nieśmiała. Dużo czasu poświęca na obserwację ,,obiektu'', który ją zainteresował. Śledzi każdy jego ruch. Ocenia zachowanie i postawę, ażeby na koniec podejść i się przedstawić lub dać sobie święty spokój. Chan jest wrażliwa, co wcale nie oznacza, że nie umie bronić swoich racji. Kocha nocne spacery w towarzystwie księżyca. Często można ją spotkać z usmiechem na twarzy. Zamyślone oczy zdają się być smutne.
MOTTO : Chance kieruje się w życiu jedną myślą, która ma duży wpływ na jej charakter. Brzmi ona : ,, Wczoraj to już historia. Jutro to tajemnica. Lecz dzisiaj... Dzisiaj to dar. ''
LUBI : Wodospady, Spacery w świetle księżyca, Róże, Krzyże.
NIE LUBI : Wredoty, Kłótni, Kłamstwa, Bójek, Wojen.
TOWARZYSZE :
Wąż (Kobra Królewska) Queen - Królowa

Sokół Riddle - Zagadka


środa, 3 kwietnia 2013

' Baby, fix me up, I'm prayin'.




| Pandora | Hybryda | Wiek nieokreślony | Kobieta | 
| Przemiana w wilczycę | Pustelniczka |
Historia mojego życia zaczyna się typowo. Urodziłam się jako drugie  dziecko szlacheckiej rodziny w małym miasteczku położonym nieopodal Londynu. Rodzina moja nie była liczna, co było niezbyt normalne w tych stronach. Miałam 1 brata. Jako że urodziłam się jako dziewczynka,
w dodatku młodsza, każdy już wiedział, że będę traktowana wyjątkowo.
Jednak to były tylko pozory.
Przyszła wiosna, dzień moich 15 urodziny.
Przyjęcie, zjechała się rodzina, wielki tłok, hałas i rozgardiasz.
Nie spodobał mi się ten klimat odkąd tylko pamiętam.
Już wtedy miałam w planach ucieczkę z domu.
Ojciec nie był najlepszym przykładem, brat zazłożył już swoją rodzinę, był dorosły,
a matka odeszła od nas siedem lat temu.
Podczas gdy większość zebranych ucztowała w najlepsze, ja postanowiłam po cichu wymknąć się z naszego domu.
Zabierając ze sobą tylko torbę z minimalną ilościa żywienia i jakimiś szmatami do okrycia się podczas zimniejszej nocy wyruszyłam w najdłuższą podróż.
Przemykając niezauważenie pomiędzy pijanym już tłumem, ulotniłam się po zmierzchu z ogrodu.
Zmierzając w kierunku lasu, który okrył się juz mrokiem odwróciłam głowę, aby w myślach wypowiedzieć ostatni raz : Żegnajcie.
Przemierzając co raz to większe odległości w końcu zaczęłam opadać z sił.
Pierwszy raz zatęskniłam za ciepłym pokojem, dziećmi brata, czy nawet tym nieczułym ojcem.
Pogoda, brak żywności oraz samotność powoli zaczęły dawać mi się we znaki.
Ile jeszcze dni? - Powtarzałam sobie bezsilnie w myślach.
Ten dzień miał być ostatnim.
Ciepłe popołudnie, zero zachmurzenia na niebie, piękny świergot ptaków.
Nic nie było do przewidzenia właśnie tego, pięknego dnia.
Wycieńczona podróżą, zalana łzami, z poranionymi stopami i dłoniami stawiałam już ostatnie kroki.
Siadając na skraju kanionu spojrzałam w niebo.
W głowie huczało mi od ostatnich słów ukochanej matki.
"Mój Ty mały aniołku..."
Miałam dość. Ostatkiem sił dźwignęłam się i na zmęczonych, chudych nogach stanęłam prosto przed nieskończoną głębiną kanionu. Zbliżał się zmierzch. Nie było tak kolorowo, jak mogłoby mi się wydawać.
Ostatnie słowo, które wydobyłam ze swych ust ostatkiem sił brzmiało "życie, żegnaj".
Skoczyłam...

~
Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu. Nie pamiętam kim byłam, gdzie byłam wcześniej. Wydawałoby się, że śmierć była tylko wymysłem wyobraźni podczas snu.
Zastanawiałam się, bardzo długo myślałam, co się stało, jakim cudem znalazłam się w tym miejscu.
Słowa matki ponownie uderzyły do głowy niczym rozwścieczona fala o skaliste wybrzeże.
Poczułam ciarki na całym ciele.




Co się stało, czemu to się stało? - Nie miałam pojęcia i szczerze nie chciałam się dowiedzieć.
Czy tak wygląda życie po śmierci? Kim staje się człowiek? Co po nim pozostaje? Czy jest tym, kim był przed śmiercią? Nie wydaje mi się.
Wszelkie wartości z życia ziemskiego zanikły, rozpoczął się nowy etap.
Teraz chodziło o przetrwanie, na prawdę.
Już jako istota "pozaziemska" poczęłam swe wędrówki ku nieznanemu.
Lecz to nie była jedyna umiejętność. Przechodząc do punktu kulminacyjnego odkryłam, iż "aniołek" ma podwójną naturę.
Jej ciemna strona objawiała się pod postacią wilczycy. Wielkiej, popielatej wilczycy i szkarłatnych oczach.
Nie wiedziałam, czy to sen, czy dostałam paranoi.
Nie chciałam się dowiedzieć.
Nie chciałam patrzeć na siebie pod ludzką postacią. Wolałam zostać niezależną panią życia i śmierci.
Pandora - duch wilczycy uwięziony w skromnym, filigranowym ciele panny.
Przemierzając stepy, knieje i lasy na "czterech łapach", Pandora poczęła przyzwyczajać się do tejże postaci.
Zapominając o wszystkim co było, rozpoczynając nowe życie jako pustelniczka.
Kilkuletnia tułaczka w końcu dała się we znaki, a zmęczona kreatura postanowiła gdzieś odpocząć.
Dając sobie ostatnie dni na znalezienie miejsca spoczynku, natknęła się na Azyl. Tak od tej właśnie pory pozostała tu, przysięgając każdemu na własne życie, że położy kres prześladowaniom przez potwory zwane "demonami".

~*~



~Proszę wybaczyć za tak krótką notkę, jednak karta postaci będzie się zmieniać i będą do niej dodawane informacje.